
W marcu tego roku ponownie wyjechałam do Togo, by pracować jako lekarka w ośrodku zdrowia prowadzonym przez siostry ze Zgromadzenia Misyjnego Służebnic Ducha Świętego. Moja pierwsza wizyta miała miejsce 9 lat temu - wtedy byłam jeszcze początkującym rezydentem. Dziś, jako specjalistka chorób wewnętrznych i doktor nauk medycznych w dziedzinie medycyny tropikalnej, wróciłam bogatsza o wiedzę i doświadczenie, by ponownie przez kilka tygodni służyć tym, którzy na co dzień żyją bez dostępu do podstawowej opieki zdrowotnej.
Ośrodek w Nyivé położony jest blisko granicy z Ghaną i funkcjonuje już od trzech lat. Dla lokalnej społeczności stał się latarnią nadziei, która rozświetla ich codzienność. W przeciwieństwie do publicznej służby zdrowia, tu nikogo nie odsyła się z powodu braku pieniędzy. Często koszty leczenia pokrywane są dzięki wsparciu Darczyńców, stąd utrzymanie ośrodka stanowi wielkie wyzwanie dla sióstr. Tym bardziej cenna jest inicjatywa wsparcia tego dzieła. W ośrodku pracują pielęgniarz, położna i laborant. Lekarze w Togo pracują głównie w dużych ośrodkach lub szpitalach, stąd będąc na miejscu dotarło do mnie, że moja wiedza i doświadczenie są dla personelu w Nyivé bezcenne.

Wyzwania
Praca w warunkach ograniczonego personelu medycznego i sprzętu wymaga sporej elastyczności. W sytuacjach kryzysowych - jak u pacjenta z podejrzeniem udaru - trzeba działać natychmiast. Karetek brak. Przy pomocy synów i córek przenieśliśmy pacjenta do samochodu sióstr, by przewieźć go na granicę z Ghaną, aby dalej mógł dostać się do szpitala. Innym razem, badając pacjenta z bólem brzucha wyczułam niepokojącą zmianę. Co to może być? Chyba nigdy się nie dowiem, bo diagnostyka skończyła się właśnie w tym momencie. Dalsze badania musiałyby odbyć się w szpitalu, a na to pacjentów po prostu nie stać. Za wszelkie badania w szpitalach w Togo pacjenci muszą płacić z własnych funduszy. W takich sytuacjach pojawia się naprawdę duży dyskomfort. W Polsce, gdzie większość badań w placówce medycznej robi się „za darmo”, od ręki możemy zrobić USG czy tomokomputer, albo zlecić odpowiednie konsultacje lub skierować na leczenie operacyjne, tutaj kończymy na przepisaniu antybiotykoterapii, która według miejscowego podejścia – może zdziałać cuda. A niestety w tej sytuacji najprawdopodobniej nic nie pomoże. Takich zderzeń z rzeczywistością i bezmocą było więcej.

Malaria
Kolejnym problemem w Togo jest malaria. Liczne zachorowania, ciężki przebieg i wysoka śmiertelność, zwłaszcza wśród dzieci. W Togo prowadzone są akcje promocyjne – rozdawane są moskitiery, a rodzice uświadamiani, że trzeba ich używać w odpowiedni sposób. To nie zawsze działa, dlatego pacjentów z dodatnimi testami w kierunku malarii jest dużo w każdym wieku. Odpowiednio wcześnie rozpoczęte i kontynuowane leczenie zapewnia pełne wyzdrowienie.
W trakcie takiego pobytu, nie tylko ja uczę innych i pomagam pacjentom, ale też sama nabywam ogromną wiedzę. Doświadczenie laboranta w robieniu rozmazów w kierunku malarii jest niezastąpione, a wskazówki przy leczeniu i rozpoznawaniu tej choroby od pielęgniarza – bezcenne. Dzięki takim wyjazdom obie strony poszerzają swoje horyzonty i za to najbardziej jestem wdzięczna.

Choroby brudnej wody
Innym przypadkiem, z którym się spotkałam, była konsultacja mamy z 5-miesięcznym chłopcem, który cierpiał z powodu gorączki i biegunki utrzymujących się od kilku dni. W badaniach krwi – malaria, w badaniach kału – drożdżaki, jaja tasiemca i cysty Entamoeba. Takie zakażenie układu pokarmowego często wywołane jest zanieczyszczoną wodą. Osoby mieszkające w wiosce rzadko kiedy mają dostęp do czystej wody więc piją tą z rzeki. To może skutkować groźnymi chorobami, u dzieci prowadzącymi nawet do zgonu. U nas taki pacjent byłby zaraz przyjęty do szpitala i leczony. Tam w szpitalu, matka musi sama kupić leki i przychodzić codziennie na zastrzyki, za wykonanie których oczywiście trzeba zapłacić.
Budowa studni głębinowej
W trakcie pobytu miałam okazję brać udział w otwarciu nowej studni głębinowej. Na moich oczach, mieszkańcy wioski Kala Kala, którzy do tej pory musieli albo używać wody z rzeki, albo chodzić wiele kilometrów do źródła wody, uzyskali dostęp do czystej, bezpiecznej wody. Dla nas to oczywiste – odkręcamy kran i leci woda. Tam – woda to życie. Studnia oznacza istotne polepszenie poziomu życia i zdrowia. Studnia została sfinansowana dzięki Darczyńcom Fundacji Sięgnij NIEBA (film poniżej). Zachęcam do wsparcia projektów prowadzonych przez Fundację. Dla nas może to być bardzo mały wydatek, a dla wielu mieszkańców afrykańskich wiosek – lepsze życie.
Afryka moimi oczami
Nie patrzę na mieszkańców Afryki przez pryzmat biedy i niedoli. Doświadczyłam takich obserwacji podczas poprzedniego pobytu. Teraz widzę cudownych ludzi, uśmiechniętych, życzliwych i pomocnych, którzy żyją w trudnych warunkach – moim zdaniem tylko tak można określić warunki afrykańskie, ponad 40-stopniowy upał, ulewne deszcze niszczące domy i inne budynki oraz tereny, na których nie sposób wyhodować większości roślin.
Dysonans pomiędzy życiem w Europie i Afryce jest tak duży, że nie sposób opisać to słowami. I mam wrażenie, że się powiększa. Stąd też moja ogromna chęć dalszej współpracy i pomocy. Naukę USG zaczynam już dziś 😊
dr Martyna Bykowska-Tumasz