Pewnego dnia wychodząc z kościoła zauważyłem młodą osobę siedzącą w naszej altance. Zapytałem: “czy mogę w czymś pomoc?” Podniosła głowę i wtedy dostrzegłem, że po jej policzkach płyną łzy…
Ojcze! Ja uciekłam z domu!– wykrztusiła z trudem.
Po chwili, kiedy ochłonęła, kontynuuje opowieść: „Nazywam się Pelagie, mam 17 lat i pochodzę z wioski oddalonej od Sabou około 45 km. Od sześciu lat wychowuje mnie mama, gdyż tato nie żyje. Chodzę na katechezę i za rok chcę przyjąć chrzest.”
Emocje ściskają krtań i cisną coraz więcej łez.
„Ale nie będzie to chyba możliwe, bo rodzina ze strony mojego nieżyjącego taty, obiecała mnie jako trzecią żonę jednemu muzułmaninowi z naszej wioski. Ojcze! Od kilku lat mogę chodzić do szkoły, jestem z tego powodu szczęśliwa. Mama mnie wspiera, ale jako wdowa nie może nic zrobić bo i ją wyrzucą. Ja chcę być katoliczką, bo od kiedy poznałam Jezusa, wiele się zmieniło w moim życiu. Ja chcę sama zdecydować z kim się zwiąże w życiu. Ale teraz...... to chyba już koniec. Od 15 sierpnia miałam być w domu tego mężczyzny ale powiedziałam, że źle się czuje i dziś uciekłam i jestem tutaj. Wiem, że wy pomagacie takim jak ja. Proszę nie odsyłajcie mnie.”
Ta młoda osoba, o której piszę, jest jedną z dwudziestu, które w ostatnich czterech latach, miały odwagę sprzeciwić się przymuszeniu ich do zamążpójścia zakontraktowanego. Jest to oficjalnie zabronione w Burkina Faso, lecz jak przykład pokazuje, takie sytuacje mają miejsce dość często.
Zapytacie: Co dalej? Jak nasza bohaterka?
Pierwszą czynnością jest zgłoszenie sprawy na policję, następnie wzywamy rodzinę i wspólnie staramy się znaleźć rozwiązanie sprawy. Mamy zawsze kilka propozycji, albo rodzina odstąpi od przymusu (co zdarza się rzadko), albo szukamy rodziny zastępczej, bądź u naszych katechistów, bądź u sióstr zakonnych. Na dzień dzisiejszy takich dziewczyn jest pięć.
Rodzina Pelagie przyjechała aby się spotkać i przekazać ich wersję wydarzeń. Powiedzieli na koniec, że muszą się naradzić i dadzą znać. Cóż ...... z pewnością to potrwa. Pelagie zamieszkała w rodzinie katechisty, będzie kontynuować przygotowanie do chrztu i szukamy dla niej miejsca w szkole.
W naszej codzienności misyjnej jesteśmy stawiani niejednokrotnie w wielu podobnych sytuacjach, gdzie relacje międzyludzkie są naruszone i krzywdzące. Jednakże, cieszymy się za każdym razem kiedy udaje się przemienić łzy w uśmiech.
Módlcie się za nas byśmy mieli zawsze odwagę do szukania sprawiedliwości.
o. Giacomo